sobota, 7 listopada 2015

Od Callie - cd. Scarlett

Siedziałam w parku na ławce. Na kolanach tak jak zawsze trzymałam moją ukochaną suczkę - Lis. Opiekowałam się nią, od kiedy tylko została porzucona. Nie rozumiem jak można zostawić psa i porzucić go jak śmiecia.
Jeszcze to tak dokładnie pamiętam... Był to deszczowy dzień, gdy mieszkałam jeszcze z rodzicami. Rozglądałam się jednak w poszukiwaniu jakiegoś domu. Życie sprawiło tak, że wędrując pomiędzy ulicami, zauważyłam biednego szczeniaka. Był głodny, bezbronny i cały przemoczony. Żal mi go było. Wtedy właśnie, zauważyłam w nim cząstkę samej siebie. Po tym jak powiedziałam rodzicom, że odchodzę z ich domu, czułam się zagubiona. Mieszkałam, wtedy tylko pod "skrzydłem" brata, który dbał o mnie. Lis bała się mnie, bo nie widziała mnie nigdy. Zbliżyłam się do niej powoli, mówiąc, że nic jej nie zrobię. Suczka jakby rozumiała co dokładniej mówię, lekko uspokoiła się i pozwoliła wziąć się na ręce. Była taką delikatną, mokrą kulką, której bardziej niż mi należy się opieka. Wzięłam ją do domu i zaopiekowałam się nią. Czułam się o tej pory za nią odpowiedzialna i świadoma swojej decyzji. Chciałam być w końcu samodzielna, więc wyprowadziłam się z domu. Od kilku dni mieszkam sama, a już mam wrażenie jakby minęło parę dobrych lat. Czas mija moim zdaniem dość szybko, lecz czasem ma się uczucie, że się zatrzymał.
Z zamyślenia oderwało mnie uczucie, że dotykam sierści mojego pupila. Teraz ma taką delikatną i puchatą. Musiałam zadzwonić niedługo do Evana. Jest z pewnością jednym z najlepszych weterynarzy, a do tego to dla mnie rodzina. Wolałam mojego młodszego brata, chociaż obydwoje byli ode mnie starsi. Evan był tym starszym i poważny, a Lyall ten wyluzowany i o dwa lata ode mnie starszy. Jednak obydwóch kochałam, bo to rodzice byli dla mnie utrapieniem. Ojciec zachowywał się jak nastolatek, a mama się puszczała. Jednak nie chcę o tym wspominać.
Wstałam z ławki i wzięłam Lis na ręce. Dawała mi jedyne ciepło w takie zimniejsze noce jak ta oraz bezpieczeństwo. Nagle wpadłam w kogoś i upadłam na ziemię, trzymając szczeniaka nadal w rękach.
- Przepraszam - powiedziałam, spoglądając na dziewczynę.

<Scarlett? Sorki, że dopiero teraz xd>

wtorek, 3 listopada 2015

Od Yui

Wstałam nieco wcześniej, by móc się przygotować. Ten dzień nie był żadnym szczególnym, jednak im dłużej będę pracować, tym więcej uda mi się zarobić. Naprędce wyszczotkowałam zęby, ale do czesania włosów przywiązałam więcej uwagi, gdyż mój wygląd również pomaga w mojej pracy i ludzie szybciej dadzą parę groszy zadbanej dziewczynie z pasją aniżeli pijakowi z butelką. Ubrałam czarną, zwiewną sukienkę, bo dzisiejszy dzień zapowiadał się być ciepłym. Ostatecznie włosy uwiązałam w koka, po czym zabrałam się do jedzenia śniadania. Pochłonęłam dwie kanapki z serem, po czym wzięłam skrzypce i pomknęłam na zewnątrz.
Plac w centrum miasta to najlepsze miejsce na zarobek. Tu jest najwięcej ludzi, dużo turystów i dużo tutejszych. Na pewno coś się zarobi.
Grałam z godzinę, gdy momentalnie niebo zaczęło się chmurzyć. Ludzie powoli uciekali, ale ja nie zdążyłam uciec przed ulewą. Piękny poranek zmienił się w taką pluchę! Stałam w deszczu, cała przemoczona. Musiałam wyglądać komicznie w samej sukience przy takiej pogodzie. Schowałam mój instrument do futerału, po czym truchtem pobiegłam w stronę domu. Mijając jakiś zakręt wpadłam na pewnego chłopaka. Przewróciłam się i wypuściłam futerał z rąk. Na szczęście instrumentowi nic się nie stało.
Przy pomocy nieznajomego wstałam, po czym odgarnęłam mokre kosmyki włosów.
- Przepraszam... - jęknęłam.

Jamie? :3

niedziela, 1 listopada 2015

Od Scarlett

Dopiero co wprowadziłam się do nowego mieszkania, choć sama mieszkałam już od 1,5 roku. W nowym miejscu byłam zaledwie jakiś tydzień. Gdybym miała wyliczyć rzeczy jakie mnie spotkały byłoby ich trochę. Zbliżała się godzina 19-nasta, więc postanowiłam pójść na wieczorny spacer. Zamknęłam Mię w mieszkaniu i wyszłam. Zwykle wracałam godzinę po ciszy nocnej, jednak nikt na mnie nie zwracał uwagi. Policja dawno nie zaglądała na tę ulicę.
Gdy wyszłam z kamienicy skręciłam w prawo i gdy przeszłam pierwsze 15 metrów ktoś mnie zaczepił
-Scar! Witaj kochana!- usłyszałam znajomy głos
-Rob! Co tam u ciebie?
-Nic nadzwyczajnego. Szukam klientów. Jeden z głównym kopnął w kalendarz
-Kto by się spodziewał-przewróciłam oczami. Robert był nie tylko ćpunem, ale i handlował tym towarem. Był moim starym kumplem i rówieśnikiem. Razem bawiliśmy się w piaskownicy i biegaliśmy po podwórku. Potem wpadł w wir narkotyków, które dotarły do tego miasta. Miał 15 lat kiedy zaczął je brać. A teraz? Rasowy ćpun i handlarz
-Może mnie wspomożesz?
-Nie, nie znajdę ci nikogo- powiedziałam do Roberta. W tej chwili był chyba moim jedynym przyjacielem, który żył. 5 miesięcy temu w parku moja najlepsza przyjaciółka została zastrzelona, a był to zwykły rabunek. Dlatego pomagałam Robiemu jak tylko się da i moje sumienie wytrzyma. -Idę, cześć!- powiedziałam i ruszyłam na przód. Usłyszałam zwykłe "Nara". Przez myśl przeleciał mi widok mojego kumpla, który zostaje aresztowany, a gdy próbuje uciec potrąca go samochód. Kiedyś go łapali, owszem, ale im się wywinął. Ale to przeszłość, a ja chyba powinnam znaleźć nowym znajomych.
Poszłam do parku. W uszach miałam słuchawki i słuchałam "Not That Big - Temposhark". Uczyłam się melodii na występ taneczny za dwa tygodnie,. musiałam jeszcze napisać horeografie, załatwić potrzebne rzeczy i poćwiczyć. Ale na razie poczekam....
~*~
Była już 21...

Callie?

Obserwatorzy