czwartek, 12 listopada 2015

Od Jake'a- do Callie

Kończyłem pić kawę na rynku i postanowiłem udać się do centrum handlowego. Zawsze jakaś rozrywka. Chociaż, może jestem na to za stary, ale... Tak! Jake! Pora znaleźć znajomych na dłużej, a nie na jeden wieczór, po którym zapomnisz kim kto jest!
Nieraz moja natura była rozbiegana. Raz byłem zapartym maniakiem książek, nauki i filmów, a czasami lubiłem się wyluzować, co często kończyło się kacem... Eh. Ja to ja. Jestem inny i zawsze taki byłem.
***
Wyrzuciłem kubek po kawie z logiem Starbuck'a i chciałem wejść przez obrotowe drzwi do budynku gdy na kogoś wpadłem
-Nic ci nie jest?- spytałem podnosząc się i pomagając wstań nieznajomej
-Nie, chyba nic
-Jestem Jake- podałem dłoń
-Callie, miło mi
-Mi bardziej- odparłem z uśmiechem. Przepraszam za to. Może w zamian ciasto w kawiarni?

Callie?
Jake wali prosto z mostu xd

Od Scarlett- cd Callie

-Nic się nie stało- otrzepałam się z brudu. Dziewczyna szybko poznać
-Jestem Callie, a to jest Lis- przedstawiła się
-Lis? Ciekawe imię- uniosłam brew- Ja jestem Scarlett. Co tu robisz tak późno
-Cóż. Powiedzmy, że jeszcze wyprowadzałam małą. A ty?
-Ćwiczę- powiedziałam prosto i wyłączyłam muzykę grającą na telefonie.
-Hm?
-Nie nic.- spojrzałam na chodnik. Pomyślałam o tym, że muszę znaleźć sobie nowych znajomych- Może przejdziemy się razem, pogadamy?- zaproponowałam
-Pewnie- odparła z uśmiechem. Cały czas trzymała na rękach szczeniaka. Zaczęłyśmy iść wzdłuż uliczki
-Skąd jesteś?- spytała
-Heh. Dziecko Abrock. A ty?
-Ja? Sprowadziłam się niedawno. Ale musiałaś mieć niezłe dzieciństwo
-Tak było. Przez pierwsze 14 lat. Potem już wszystkich ogarnął szał. Teraz na każdym kroku mogą cię zastrzelić.- powiedziałam i zatrzymałam się. Dziewczyna jeszcze chwilę szła, a potem również stanęła w miejscu.
-Coś się stało?
-Nie, ale tam wyjdziemy na drogę obok dresów. Lepiej na około, obok cmentarza. Tam są tylko bezdomni. A co do nich.. musisz poznać Greg'a!- uśmiechnęłam się szeroko
-Kto to?
-Mój znajomy. Jest około 60 siątki. Bezdomny, który kocha zwierzęta. Kiedy byłam malutka często go odwiedzałam.

Callie?

środa, 11 listopada 2015

Od Jake'a

Obudziło mnie śpiewanie ptaków, byłem oparty o jakieś drzewo
-Ale dziwny miałem sen...  śniło mi się że się upiłem i że się w lesie zgubiłem...- powiedziałem rozglądając się wokół siebie i uświadomiłem sobie że to nie był sen. Zdenerwowany uderzyłem głową o pień drzewa powodując mocniejszy ból głowy, syknąłem z bólu. Nie no świetnie mam kaca, zgubiłem się i mam sucho w ustach... Wstałem ale zakręciło mi się w głowie i się oparłem o drzewo. Poczułem okropny ból w okolicach brzucha. Złapałem za koszulkę i pociągnąłem ją kawałek do góry. Moim oczom ukazała się rana z której sączyła się krew, zbladłem. Upadłem na ziemię i odgarnąłem włosy za ucho. Złapałem się za brzuch w miejscu gdzie miałem ranę, nie była ona wielka ale też nie była za mała. Co tera? Może ktoś mnie znajdzie i pomoże albo będę sobie musiał poradzić sam... Ale teraz muszę zając się raną... Tak jak pomyślałem tak zrobiłem, złapałem za koszulkę i ją rozdarłem. Chwilę się szarpałem z ubraniem żebym mógł go rozedrzeć. Zawiązałem kawałek materiału sobie na brzuchu wcześniej dając na ranę większy kawałek bluzki żeby zatamować krwawienie. Dyszałem z bólu. Rozejrzałem się żeby sprawdzić czy nikt nie idzie.

Ktoś?

niedziela, 8 listopada 2015

Od Jami'ego- cd Yui

Zdjąłem słuchawki i podałem jej rękę, mówiąc:
-Nic się nie stało. Jestem Jamie.
-Yui- odparła
-Co robisz w takiej pogodzie?- podałem jej instrument, a raczej futerał.
-Wracam do domu- odpowiedziała. Stanęliśmy pod jednym z daszków.- A ty?
-Chodzę i myślę. Coś mnie natchnęło, jak poetę.- zaśmiałem się
-Heh, miło było poznać, ale ja muszę już iść- uśmiechnęła się
-Może poczekamy, aż deszcz przejdzie? Najlepiej w pizzerii po drugiej stronie. Zapraszam na ciepłą pizze i opowiadanie o sobie
-Jestem cała mokra, i jak widzę ty też. Nie wpuszczą nas.- powiedziała. Chyba myślała, że ma rację.
-Jesteś ze mną. Dzięki temu wejdziesz wszędzie. Jestem nawet ważny- mówiąc to uniosłem brew- To jak?
Dziewczyna wzruszyła ramionami. Przebiegliśmy przez ulicę i otworzyłem drzwi, wpuszczając Yui przodem. Charakterystyczne dzwoneczki wydały dźwięk. Podszedł do nas właściciel lokalu
-Cześć Jim. Znajdzie się wolny stolik?- spytałem
-Jest tam, loża-powiedział wąsaty mężczyzna. Zaprowadził nas i usiedliśmy
-Jemu na prawdę nie robi to problemu?
-nie, mówiłem ci. To co chcesz? Konkretna pizza?

Yui?

Obserwatorzy